Pierwszy Maraton

TO już historia, dla mnie moment przełomowy. Po około roku biegania stanąłem na STARCIE, przyszedł czas prawdziwego chrztu ... na trasie maratonu w Berlinie, jednego z pięciu największych maratonów na świecie. Fillipides miał ponoć wykrzyczeć: "Radujcie się, zwycięstwo !". Nie pamiętam już co myślałem na mecie, ale byłem szczęśliwy. Może jeszcze hormony szczęścia czyli endorfiny w pełni się nie objawiły, ale ja już wiem, co jest za linią mety. Ten co nie przebiegnie maratonu nigdy się tego nie dowie. To tak, jakby przez moment być w wirtualnym świecie i doświadczać tego, czego niebiegacz nigdy nie dozna. Słynny Emil Zatopek powiedział: "Chcesz biegać - startuj na milę, chcesz doświadczyć innego życia - wystartuj w maratonie". Czy teraz już wiecie dlaczego się biega? A przy okazji, te zawody ukończyło 28033 biegaczy, a ja byłem prawie dokładnie w środku świata, na miejscu 14149! Czyż nie byłem Królem Świata?!


Dzień przed berlińskim maratonem odbywa się tak zwany "bieg śniadaniowy". Pełen luz, przebierańcy, orkiestry, śpiewy, 6 km truchtu z flagami wszystkich narodowości biorących udział w igrzyskach i wielka wyżera na Olymiastadion. Czuć tam jeszcze powiew historii. Ale nie o tym chciałem pisać. Otóż przed biegiem wiążę sobie buty a tu ktoś puka mnie w plecy. Odwracam się a to - nie wierzę - sama Ona, Basia Szlachetka. Tak po prostu, zobaczyła na mojej koszulce "TKKF Kolejarz" i podbiegła. Pogadaliśmy chwilę a mąż opatrznościowy Jurand wykonał małą sesję zdjęciową. O Basi słyszałem, ponieważ ślędzę strony biegowe i powiem Wam, że po tym spotkaniu, ten maraton nabrał dla mnie innego znaczenia. Podładowałem wtedy niesłychanie moje akumulatory.

Unikalny filmik, ja z Basią i Jej córką

Na pewno nie wszyscy Ją znacie, dlatego gorąco zachęcam do przeczytania dobrego tekstu (jest długi) o tym niezwykłym człowieku, napisanego 14 dni przed berlińskim maratonem, oraz obejrzenia fotek z Basią.

Poznajcie Basię Szlachetkę Basia 1 Basia 2 Basia 3 Basia 4 Basia 5

Przegrywać, to nie było w Jej stylu, ale tym razem musiała się poddać! Odeszła 24.11.2005


A to moi mężowie opatrznościowi Romek i Jurek, którzy dopingowali mnie i dodawali otuchy, dzięki Im za to!

>> >>

A to moja kwatera główna w Berlinie. Jeszcze spokój, jeszcze wyczekiwanie, jak na obrazie za nami u góry (widać go na zdjęciu po prawej). Mimo uśmiechu jestem napięty, przecież jutro biegnę, czy dam radę ? czy sprostam ?. Jednak promienny uśmiech gospodyni i wsparcie mężów opatrznościowych odmieniły mój stan

>> >>

A oto widok na upragnioną metę, w głębi "Brama", chociaż z tego co pamiętam im bliżej zbawiennej końcówki tym większy żal, żal, że to już koniec, koniec przygody - to jakaś metafizyka. Pamiętam jak przekraczałem dystans półmaratonu, czyli 21. kilometr, nigdy jeszcze więcej wtedy nie przebiegłem. To tak jakbym wkraczał w inny świat, w inny wymiar. Polecam !

Czytelny na całym świecie cytat z "Gwiezdnych Wojen" posłużył mi jako motto na koszulce spreparowanej specjalnie na Berlin. Moim kolegom biegaczom zapewne urwałoby głowę od ich medali, dlatego czym prędzej uwieczniłem swoją, co prawda małą kolekcję, ale zachowałem za to głowę

Poniżej pamiątki z maratonu, na medalu który zawisł na mojej szyi, na awersie to zwycięzca z Berlina'2003 Paul Tergat, z wynikiem 2 :04:55, który był rekordem świata w biegu maratońskim mężczyzn do dnia 30.09.2007, kiedy to niesamowity Haile Gebrselassie przebiegł tą samą trasę w Berlinie w czasie 2:04:26! Urwał 29 sec., niesamowite! Kto mu urwie, może ON sam?!

Sorry, your browser doesn't support Java.

Po maratonie w Berlinie pokonałem jeszcze dwa (Poznań i Toruń) i to wszystko w 28 DNI !!!, jak by tego jeszcze było mało w Poznaniu zrobiłem życiówkę !!! Szczegóły tutaj



Strona główna