Biegi
"Kilku mnichów z tybetańskiego klasztoru otrzymało zadanie dostarczenia pilnej
wiadomości do najbliższej świątyni. Biegli dzień, dwa, później tygodnie i miesiące
ale żadnej świątyni nie znaleźli. W końcu zrozumieli, że celem nie jest świątynia, tylko sam bieg"
z legendy Shao Lin


  Dwumaraton
  9:41:51        6:54/km 
  Maraton
  3:51:20        5:41/km 
  Półmaraton
  1:43:03        4:53/km 
  15 km
  1:18:06        5:12/km 
  10 km
  45:13        4:31/km 
  5 km
  22:07        4:25/km 


Opisywanie biegów z moim udziałem tutaj się kończy, czas zarabiać pieniądze. Więc póki co nic tu więcej nie napiszę. Zapraszam, zatem do mnie na portal POLSKIE Maratony.pl Oczywiście biegać nie przestaję.

2 KILOGRAMY MIEDZI, MOSIĄDZU I CZEGO TAM JESZCZE CHCESZ

kalkulator




Dwumaraton Bydgoski, XV i XVI bieg cyklu, drugiej edycji 2008/09. Jedna edycja tego biegu to 5 imprez dwumaratońskich od listopada do marca. Za każdą taką imprezę odpowiada dyrektor biegu, wybierany z grona bydgoskich biegaczy i robiący to całkowicie społecznie, przy wydatnej pomocy Klubu Sportowego "Gwiazda", który nomonalnie jest organizatorem całego cyklu.
    Jak zostałem dyrektorem styczniowego dwumaratonu. Postawiłem sobie za cel wyróżnić moją imprezę w taki sposób aby się rozwijała. Może nie akurat w liczbie uczestników ale w formule, która jest skierowana na biegaczy a nie na - aż się ciśnie - odfajkowanie imprezy, choćby w tym pozytywnym znaczeniu. Bo moi poprzednicy zawsze wywiązywali się wzorowo z zadania jakim było odbycie dwumaratonu. Ja chciałem posunąć się mały krok dalej. Mimo, że fundusze są ograniczone (tylko wpisowe) a potencjalny sponsor niechętnie pompuje kasę na taką niszową imprezę, pokusiłem się o znalezienie ich. Dzięki nim właśnie mogłem dać to co dałem. A było ich zaledwie trzech - koszulki, numery startowe i dokładka do medali.
Co nowego zatem pojawiło się w styczniu? Kultowe KOSZULKI z nadrukiem "Dwumaraton Bydgoski  Nothing Is Impossible" .  Kolejnym nowum był profesjonalny NUMER STARTOWY .   Co dalej, no oczywiście wypasiony MEDAL SZKLANY laserem pisany! Tu akurat na piersi Mistrza   .   Dalej, spersonalizowany DYPLOM dla każdego uczestnika do pobrania z witryny, którą założyłem specjalnie na tą okazję.  Następnie DZWON LEKKOATLETYCZNY , który okazał się niebywałą atrakcją tych zmagań! Ponad to, każdy uczestnik w pakiecie maratońskim oprócz paru gadżetów dotyczących miasta otrzymał wydruki SWOJEGO BIORYTMU na dzień startu. Dla niektórych nie było to wcale pocieszenie. Nagrody były tylko za pudło w open i za pudło kobiet w postaci PUCHARÓW . Był też krótki reportaż w TVB Bydgoszcz, notka w prasie i Runner's World.     



   Jeżeli bez treningów i przygotowań zbliżam się do życiówki w półmaratonie o 3'06'', którą to ustanowiłem w maju 2004 to chyba znaczy, że jestem jeszcze mocny, że jeszcze za mną nie jest ta źle, chociaż jestem starszy o 4,5 roku! A stało się to podczas Dwumaratonu Bydgoskiego 13 grudnia'08. Dzień później też pobiegłem połówkę z czasem o 10'11'' gorzej. W styczniowej edycji tej imprezy będę jej dyrektorem, tak więc w lutym, może w marcu zaatakuję dwumaraton. Na koniec pierwszego dnia zagrał dla nas zespół "THE MAZE" z przeuroczą wokalistką na focie poniżej!. Nasz Dwumaraton Bydgoski odbywa się w przepięknej scenerii Kanału Bydgoskiego, stąd te zwierzęta.




26 październik 2008. Poraz kolejny uczestniczyłem w XVI tym razem, BIEGU SZTAFETOWYM SZLAKIEM MĘCZEŃSKIEJ DROGI KSIĘDZA JERZEGO POPIEŁUSZKI. Coś trąci mi to odcinaniem kuponów. Żadnych postaci z dawnej Solidarności przy składaniu wieńców w Górsku, nikt z oficjeli się tym nie interesuje. Oczywiście był Wojewoda Bydgoski i prezydenci miast Bydgoszczy, Torunia i Włocławka ale to za mało aby ta idea biegu nie stała się wydarzeniem powielanym dla zasady. Bo to wszystko idzie sprawnie, bieg, wieńce, puchary, obiad, powrót. A gdzie ranga ipmrezy, nagłośnienie?


   "III Nocny Maraton Kanału Bydgoskiego" z 12 na 13 lipca za nami. Tym razem mój udział w nim to nie tylko bieg ale po raz pierwszy organizacja. Nie byłem dyrektorem maratonu ale jednym z pomocników. Jestem zadowolony z efektów a przede wszystkim z nauki i wielu nauczek na przyszłość.
   Jak wyczytałem na jednym z forum, znakomita większość zachwycała się organizacją, formułą i przebiegiem imprezy, naprawdę same superlatywy. Oto fragment, który jest kwintesencją tego co chcieli wyrazić, jak sądzę wszyscy zadowoleni z imprezy: "Poza tym, że wszystko było organizacyjnie dopięte to jeszcze ten klimat, który zdarza się poczuć na nielicznych biegach a w Bydzi wychodzi to zawsze".
   Czyż to nie najlepsza pochwała?
   Co było takiego szczególnego tej nocy? A więc - niespełna 200. biegaczy reprezentowało aż 84 miejscowości, ewenement! - bogata torba z gadżetami, min. koszulka, kolorowy folder o Bydgoszczy, woda, piwo (drugie na mecie), napój Gatorade, smycz Polska, opaska gumowa Polska - oznaczone kilometry 1 do 4 + co każde 5 km. - zawodowy kucharz (nieoceniony Tomek zwany "Sosikiem" - hluba i chwała tej imprezy), żarcie od popołudnia do świtu, obficie, bez ograniczeń i w wielu wariantach, np. makaron z potrawką mięsną i serem z mini pomidorkami, oliwkami i pietruszką, co?! tak było! - pasta party - oryginalne medale ze wstążką w barwach flagi Bydgoszczy - dwa zespoły myzyczne - profensjonalny konferansjer - banany, czekolada i Izostar na trasie - duży zegar elektroniczny widoczny w nocy - ogródek piwny dla kibiców - natryski, sauna, spanie na wielkiej macie zapaśniczej + do tego materace dla wygodnych - depozyt i wiele, wiele innych drobiazgów, które czynią z tej imprezy - jak to było powiedziane przy pierwszej edycji - Mały Berlin!

               

   Heavy metal ....... tak, tak kochani! taka muzyka zabrzmiała podczas naszego maratonu, z wielkiej sceny, którą tworzyła naczepa TIR'a. Pierwsze dźwięki wybrzmiały na pół godziny przed startem. Było to ostre heavy metal'owe granie naszych, jak się okazało, przyjaciół z Koszalina - gwiazdy muzyki heavymetalowej kapeli OTHIS!!! Przyjechali do nas dosłownie za nic, za obiad i obietnicę fajnej imprezy, chwała im za to! Dali takiego energetyzującego czadu, że ja pierdolę! Wśród muzyków Czarna Pantera "Blacky" na gitarze elektrycznej! I co powiecie?! Tylko cwaniaczkom z warszawki coś nie pasowało, huj z nimi, a my z Panem Bogiem!


   Oprócz profi dał koncert młody zespół „THE MAZE" z Bydgoszczy, który usadowił się przy (środkowej) V śluzie z własnym nagłośnieniem, sprzętem i oświetleniem. BRAVOOOOOO! młodzież!!! Dziękujemy bardzo za granie! Jesteście wielcy!


Podsumowanie w necie      Relacja w Expresie Bydgoskim + 11 fot

GALERIA dzięki uprzejmości FUZERA (Tomka Dobosza) i Beaty Krystkowiak

2.GALERIA dzięki uprzejmości Basi Dombrowskiej


Za tą imprezę otrzmaliśmy FILIPIDESA w kategorii "Kameralna Impreza" od portalu maratonypolskie



"III Visegrad Maraton" PODOLÍNEC - RYTRO  22 czerwca 2008

  


   Kiedy chwilę biegłem z Dominikiem, powiedział mi żebym wykorzystywał profil. Ale mniejsza z tym, chcę powiedzieć, że kto lubi biegać w górach, w ponad 30 stopniowym upale, mieć do pokonania różnicę wzniesień 203 m w górę, następnie spadać w dół 323 m pokonując po drodze wiele stromych podbiegów i biec przepiękną, wręcz zapierającą dech w piersiach trasą - to polecam mu ten maraton – IV Visegrad Maraton PODOLÍNEC - RYTRO już za rok w czerwcu.

    Ja pobiegłem III edycję 22.06.2008 i mimo to, że jest to jeden z trudniejszych maratonów (jak mówią - w Europie) pobiegnę tu za rok. Powiedzieć, że ta impreza pod każdym względem jest wzorcem dla innych to chyba jeszcze za mało. Nie będę się tu rozpisywał o walorach tego biegu i jego organizacji, bo wszystko już na ten temat powiedziano np. na maratonypolskie.pl i w innych portalach. Sam fakt, że dzień po ukończeniu tego biegu ja już zapisuję się na następny mówi chyba samo za siebie!

   A teraz pytanie, co można było dostać za 50 zł pomiędzy Baskidem Sądeckim a Spiszem w dniach 21/22.06.08? Bardzo trudny maraton, godny polecenia wymagającym biegaczom - Serdeczną atmosferę - Świetną organizację - Nocleg w hotelu - Pastę party z orkiestrą - Kultową koszulkę - Najwyższej próby medal, połączenie metali kolorowych ze szkłem - Świetnie zorganizowane punkty odżywcze na trasie - Wykrzyczane przez spikera swoje nazwisko na rynku w miejscowości STARÁ L'UBOWŇA - Masaż na mecie - Wstęp na basen - Posiłek po biegu z dwoma wariantami potraw - Losowane upominki - Dla najlepszych wysokie nagrody pieniężne i puchary - Konferansjerkę, że ho, ho! - I wiele, wiele innych niuansów nie do wymienienia, po prostu trzeba tu być.

   Jedyny, ale to naprawdę jedyny minus to nomen omen – przepiękna pogoda. I jak krzyczał do nas Wasyl mijając samochodem biegaczy „ale macie fajnie” dużo się nie pomylił. Na mecie przyznałem mu rację!

   To tyle o tym wydarzeniu i jeszcze drobny szczegół, mimo tak ekstremalnych warunków znowu udało mi się pokonać maraton z czasem zaczynającym się od CZWÓRKI. Tylko raz przekroczyłem 5 godzin ale to był cross, więc chyba nie jest ze mną tak źle? Jak cięzkie to były warunki zacytuję wątek z maratonypolskie.pl, mianowicie " ...szczególnie we znaki dał się zawodnikom 30 stopniowy upał, więc mimo iż od 19 km trasy praktycznie do mety było "z górki" jedynie 4 osoby złamaly granicę 3 godzin. Zwykle na mecie najwięcej zawodników przybiega w okolicy 3 i pół godziny, tutaj ten moment przesunięty był aż do 4-4 i pół godziny !!! ..."

   Profil trasy wykorzystałem sktupulatnie wręcz finezyjnie - na zbiegach dawałem z siebie wszystko, na podbiegach byłem mistrzem marszo-biegu!

GALERIA




27.04.2008, XXVI Międzynarodowy Maraton Toruński za nami. Organizacja prawie bez zarzutu, jest coraz lepiej!!! Ja pobiegłem wyrwany z kontekstu, po prostu wstałem z fotela i poleciałem. Oj Domin, jeszcze raz taki telefon w przeddzień biegu to ...! wiadomo - pobiegnę!!!






Na zdjęciach kolejno: Arleta / z nr. 1 Paweł Ochal z MUKS Bydgoszcz - zwycięzca biegu, obok Ukrainiec Siergiej Okseniuk. Długo biegli razem. Ostatecznie Ukrainiec przybiegł na 4. miejscu z czasem gorszym od zwycięzcy o 63 s. / Min. Ja / Po prostu ładne zdjęcie / Olga

„III BYDGOSKI FESTIWAL BIEGÓW ULICZNYCH” za nami. W Bydgoszczy 6 kwietnia po raz trzeci odbyła się ta cykliczna impreza. Organizatorem byli: MUKS " Bydgoszcz" , Gimnazjum 24 i Urząd Miasta Bydgoszczy. Chociaż, jak w pierwszej edycji słowo „Festiwal” miało sens, bo pełna nazwa brzmiała „I Bydgoski Festiwal Biegów i Kapel Ulicznych” (grały prawdziwe kapele, było profesjonalnie), to teraz (był zespół ludowy i jakieś disco) nie miało to według mnie żadnego uzasadnienia. Wiele biegów ma przy okazji biegu głównego, biegi towarzyszące i wcale tego nie eksponuje – to normalka.

A teraz do sedna. Długodystansowe biegi uliczne mają to do siebie, ze oprócz gwiazd, sponsorów i całej tej finansowej otoczki, biegną w nich jeszcze zwykli ludzie, amatorzy a często nowicjusze, dla których jest to wielkie przeżycie, zresztą sami wiecie jak to jest. Co by było, gdyby np. w Maratonie Berlińskim pobiegło tylko 20 uczestników i byłyby to same gwiazdy, choćby nawet byli to Gebrselassie, Tergat i inni ? Odpowiedź jest oczywista byłaby to klęska tego maratonu! A jak potraktowano w „III Bydgoskim Festiwalu Biegów Ulicznych” tych, którzy przybiegali na końcu? To było żenujące, stolik z napojami był pusty! ani obsługi ani wody! Takiego lekceważenia zawodników nie można przemilczeć, to właśnie Ci maruderzy robią frekwencję i nią potem chełpią się organizatorzy.

W tym roku organizatorzy wymyślili oznaczenie każdego kilometra, brawo! Polegało to na tym, że zafoliowanymi wydrukami z oznaczeniem kilometrów opiekowała się młodzież. Praktycznie wyglądało to tak, że część leżała porzucona, często „do góry nogami”, część trzymano w ten sposób, że były niewidoczne dla biegaczy, tylko dla biegnących z przeciwka, bo wolontariuszka akurat się opalała.

Toalety i natryski, bez komentarza – blamaż. Nie wiem jeszcze ilu było uczestników w stosunku do roku poprzedniego, wg. oceny mojej i nie tylko, biegaczy było mniej, skąd więc sytuacja, że na mecie zabrakło medali? Ok. ponoć zostaną dosłane, ale jak wspomnę Pana, który na karteluszkach 5 na 5 cm spisywał nazwiska i adresy to czarno to widzę. Żeby zakończyć to całkiem pesymistycznie powiem, że wypłacone sumy nagród pieniężnych za miejsca nie miały się nijak do sum gwarantowanych w regulaminie biegu. BRAWO!

Akurat w tym biegu przybiegłem wśród ostatnich, wśród ludzi starszych i nowicjuszy. Przygnębiający był to widok gdy na metę wbiegali oni w kompletnej pustce, organizator ich po prostu zignorował. Ocena tego biegu – najniższa z możliwych. Plusy – biegacze i ostatni wbiegający na metę!

Jest 11 kwietnia, 5 dni po biegu. Dzwonek do drzwi i tu wielkie zaskoczenie - otrzymuję medal do rąk, a raczej szyi własnej, rewelacja! Zapunktowali. Dzięki!



Pierwszy Bieg Sylwestrowy za nami. 31 grudnia zeszłego roku na starcie imprezy w podbydgoskiej Brzozie stanęło ponad 110 uczestników. Bieg był grubo po zmroku a więc przy oświetleniu. Tarasa nawet niezła. Bieg już w pierwszej edycji zyskał dużą rangę poprzez udział w nim, nie byle kogo bo Pawła Ochala, aktualnego Mistrza Polski i zwycięzcę ostatniego "29. Flora Warsaw Marathon". Organizatorem imprezy był Hotel Brzoza, który popisał się pięknym, naprawdę pięknym, unikatowym medalem. Ale jak zwykle pełni szczęścia nigdy nie ma, więc tasiemka do tego cuda była tragiczna, ale wybaczamy organizatorowi, reszta była ok!


PER ASPERA AD ASTRA

11 listopad 2007, jak wilka do lasu, ciągnęło mnie do Łubianki, po raz 4. zresztą na coroczny bieg niepodległości. I tym razem gospodarze nie zawiedli! Dzień wcześniej pokonałem maraton, więc przy okazji uczczenia tego dnia mogłem spalić nagromadzone zakwasy. Kolejny raz było pięknie i jak przystało na tą imprezę znów pan Wójt wraz z pozostałymi organizatorami popisali się pięknym medalem. A na rewersie trzy jedenastki!


Przez ciernie do gwiazd!    Do zobaczenia za rok!


10 listopad 2007, BYDGOSZCZ (BEER) MARATON. W sumie impreza dwudniowa i niby historyczna - bo pierwszy bydgoski maraton. Owszem były już dwa ale miały w nazwie "Kanał Bydgoski". Oczekiwań do tej imprezy nie miałem wielkich i to się potwierdziło, pewnie organizatorzy zakładali już na początku bardzo mały rozmach imprezy, no i to BEER w nazwie?! Nie było to wejście smoka w kalendarz imprez biegowych, ba maratońskich! Ale jak na kameralny bieg przyjaciół zawody aż zanadto udane. Może to przyczynek do wielkich spraw. Życzę tego Piotrowi i spółce!

Ja pobiegłem maraton (można było biec krotność pętli 4,22 km) a to tylko za namową kolegów, bo nastawiłam się na połówkę. Wyszło całkiem nieźle, jak na taki niezaplanowany, awanturniczy i powiedzmy to - nieprofesjonalny krok z mojej strony. Wyniku gorszego od życiówki z 2006 roku "tylko" o ok. 30 min. wcale się nie wstydzę!

Poniżej foty z portalu Maratonypolskie

Autor: Rafał Kowalski Autor: Rafał Kowalski Autor: Rafał Kowalski



3 Międzynarodowy Kościański Półmaraton im. dr H.Florkowskiego, 4 listopad'07

Imreza na poziomie, chociaż metoda ustalania czasu z kodu kreskowego - jak zwykle wszędzie żenująca i śmieszna!!! Poniżej krótki fotoreportaż. Po drodze mijaliśmy wiatrak z 1805 roku. Ponieważ bieg zaczął się o 13:00, wracaliśmy w ciemnościach i tylko łysiny moich kolegów rozjaśniały polskie wsie i sioła!




21 październik 2007. Poraz kolejny uczestniczyłem w XV tym razem, BIEGU SZTAFETOWYM SZLAKIEM MĘCZEŃSKIEJ DROGI KSIĘDZA JERZEGO POPIEŁUSZKI. I tak jak organizacja i uczestnictwo w tym biegu rośnie, tak ranga imprezy maleje. Myśle tutaj o udziale w niej, choćby przy pomniku w Górsku, kogoś znaczącego ze świata polityki. Ostatni raz w roku 2004 tym kimś był Tadeusz Mazowiecki. Zapraszam do GALERII.





© Rafał Kowalski

30.09.2007 niedziela, III Złoty Półmaraton Apatora w Złotorii za nami. Pogoda była piękna, trasa też, głównie duktami leśnymi. Organizacja na poziomie, mnóstwo nagród, jak zwykle pyszna grochówka i w ogóle. Pobiegłem tylko 3 min. i 52 sek. gorzej od życiówki sprzed ponad 3 lat! A to dzięki Leszkowi eM, który poprowadził mnie do 12. kilometra, bacznie czuwjąc nad tempem, karcąc mnie gdy przyspieszałem i dopingując gdy zwalniałem.




   

   17.06.07. I Półmaraton „Słowaka” w Grodzisku Wlkp. za nami. Dlaczego "Słowaka"? proszę zerknąć na rewers medalu. Bieg ten według, nie tylko mojej opinii wpisał się z wielką klasą do kalendarza biegowego w kraju. Tym bardziej, że medal został tak pomyślany aby po czterech edycjach stworzył mozaikę z czterech medali - połączonych w środku klamrą w postaci herbu miasta. Jednak herb ten można będzie otrzymać dopiero po piątej edycji, nie ma co - chytry zabieg.

   Do Grodziska Wielkopolskiego wybraliśmy się w piątkę samochodem - Jurek, Jarek, Romek, Robert i ja. Przed zameldowaniem na biegu odwiedziliśmy miejscowy stadion, na którym gra nie byle kto bo Groclin Dyskobolia, tegoroczny zdobywca Pucharu Polski i Pucharu Ekstraklasy. Stadion piękny, kameralny, niestety fotek nie zrobiłem bo w mercedesie, którym jechaliśmy zaciął się zamek od bagażnika, gdzie był aparat. Ciekawe czy Fernando Alonso w swoim McLaren'ie Mercedes'ie też ma takie kłopoty.

  Jedyne co nie dopisało podczas tego biegu to pogoda, tzn. żar z nieba, ale miejscowi strażacy złagodzili tę dolegliwość, również mieszkańcy podlewali nas wodą i obdarowywali głośnym dopingiem.
   Organizacja tego biegu była znakomita, bo i zaplecze miasto posiada do tego idealne, tak więc zapisy, start do biegu, spikerka, nagrody, natryski, szatnie, chipy, woda na trasie, medal, pakiet dla uczestnika i wiele, wiele innych drobiazgów - wszystko to było nienaganne. Brakowało mi tylko choć parę kabin toy-toy na starcie, może za rok tak będzie.

   Jasne, że chciałbym przyjechać tu za rok, ale nie dla medalu-puzla ale dlatego, że jest to profesjonalnie zorganizowany półmaraton. Poniżej mała galeria, na jednym ze zdjęć (powiększona miniatura) pozuje z nami, za co dziękujemy, zdobywca pierwszego miejsca w kategorii M70 a jest to pan Jacek Fedorowicz. Młodsze pokolenie, które być może nie wie o kogo chodzi zapraszam np. na strony felietonów piątkowej Gazety Telewizyjnej (Wyborczej).

   Mimo trudnych warunków zdołałem pobiec "tylko" o 7'42'' gorzej od życiówki na tym dystansie, a było to aż w 2004 roku w maju.

Andrzej Długołęcki



Setny Maraton Dominika Drygalskiego!!!


       
Z JUBILATEM NA MECIE - pięknie się złożyło! niestety przede mną jeszcze jedna pętla. To jedyne dwa zdjęcia w necie z finiszu Dominika, a zrobione przez mojego młodszego syna Michała! Cała reszta pstrykaczy, oprócz AGABEN poszła spać - nieładnie!

   "Miarą darzenia sympatią Dominika było zgromadzenie tylu przyjaciół na biegu, a przecież przed maratonem nie obiecywał
tego co udało mu się przygotować i czym nas obdarował". To cytat z elaboratu Wojtka Gruszczyńskiego na jednym z forum.

   Nie wiedziałem jak zacząć ten tekst, Wojtek zrobił to za mnie. Właśnie takie stwierdzenie to kwintesencja tego co stało się 25.02 nad "Kanałem" w Bydgoszczy. Podejrzewam, a gdzie tam - wiem to na pewno, że impreza ta byłaby równie udana, bez tych wszystkich gadżetów, torebek, kalendarzy, żarcia itd. Na tej imprezie uwidoczniły się według mnie w pełnej krasie w najczystszej formie takie wartości idei współzawodnictwa sportowego - jak koleżeństwo, przyjaźń, braterstwo, serdeczność. Ot co, takie proste i niby banalne wartości.

   Wiele już napisano tu i ówdzie o tym biegu. Ja zauważyłem w tym dniu kompletną autentyczność zachowań, niewymuszoną chęć uczestnictwa i podporządkowania wszystkiego jednemu celowi, nie muszę powtarzać jakiemu. Warto też wspomnieć o KS "Gwiazda", który wspólnie z jubilatem  wszystko to czynił, wszak to przecież organizator (przy współudziale Fundacji Kanał Bydgoski) całej imprezy. Ponieważ często biegam z Dominikiem na treningach wiedziałem o Jego planach od początku i widziałem jak rodził się pomysł tego biegu od początku. Widziałem jak to powstawało  w bólach, widziałem dylematy Dominika, jego zwątpienia i nadzieje. Wierzcie mi było trudno, ale jakoś poszło i wyszło, że ho!

   Podsumowując, wymyśliłem sobie, że nazwę ten bieg "MAŁYM BERLINEM", bo było tu wszystko co powinien mieć prawdziwy maraton, wiadoma rzecz, że w dużo mniejszym wymiarze i rozmachu,  i dobrze by się stało gdyby za rok przy organizacji "2. Maratonu Kanału Bydgoskiego" o tym pamiętano!

   Warto jeszcze wspomnieć o cichych bohaterach przygotowań do tego biegu, spoza organizatorów oczywiście. Bo przecież trzeba było wymierzyć trasę itd.  Bardzo PRZEPRASZAM jeśli kogoś nie wymienię ale ja osobiście np. widziałem Benneta i Bodzia eŁ podczas pracy. Na pewno było więcej takich osób, dlatego Domin wyprostuj mnie!

   Osobny temat tej imprezy to KUCHNIA! w osobie Tamka z Drygalskich. Ile to ja się naczytałem o jego zdolnościach i zacięciu kucharskim, ale po co mi to wszystko pytam, skoro miałem okazję posmakować tego wszystkiego na żywo. BAJKA.

   Ta Bajka jako cała impreza trwa do teraz, czy to było naprawdę czy we śnie to tylko było, ile ją trzeba cenić, ten tylko się dowie co ją stracił, dziś piękność jej w całej ozdobie widzę i opisuję bo tęsknię po niej!

1883 - tyle na razie zdjęć znalazłem w necie z tego biegu. Więc tym razem nie stworzę własnej galerii tylko podam linki gdzie można je znaleźć:

www.maratonypolskie.pl    www.maratonczyk.pl    www.biegajznami.pl    Express Bydgoski

Natomiast poniżej przedstawiam foty z pomiaru trasy.



Poniżej DOWÓD - długość pętli, jak widać idealna!


Atrakcją corocznego Biegu Niepodległości w Łubiance jest niewątpliwie poprowadzenie trasy przez dziedziniec Zamku Bierzgłowskiego ale faktycznie niewątpliwą atrakcją jest przebiegnięcie przez "wąwóz leszczyński" - życzę powodzenia wszystkim biegaczom! 11.11.2006 po raz dziesiąty pobiegli uczestnicy tego biegu i zapewniam, że nie żałują. Organizacja wspaniała, oznakowany każdy kilometr, zero wpisowego, mnóstwo losowanych nagród, puchary i nagrody rzeczowe dla zwycięzców, również w kategoriach wiekowych, poczęstunek, piwo, prysznice (ja już miałem wprawdzie zimną wodę, ale po co przybiegłem tak późno?) i piękny finisz na tartanowym stadionie, którego dorobiła się ostatnio Gmnia. Zachęcam serdecznie do udziału w tym biegu bo atmosfera tam panująca dorównuje absolutnie idei tego biegu. No i medal, to jest coś co wyróżnia ten bieg, jak zwykle wspaniały z wyszukanym ekstra cytatem a jakże. Tym razem wróciłem do domu z samym MARSZAŁKIEM! wszak to jedenasty listopad roku pamiętnego. Polecam! Do zobaczenia za rok!




Po raz 14 Zarząd Regionu Bydgoskiego NSZZ "Solidarność" i TKKF „Orzeł" Bydgoszcz, zorganizowali XIV BIEG SZTAFETOWY SZLAKIEM MĘCZEŃSKIEJ DROGI KSIĘDZA JERZEGO POPIEŁUSZKI, który odbył się 22.10 br. Impreza jak zwykle udana. Dopisała pogoda, organizacja na poziomie i zero kosztów dla uczestnika. Tylko tak dalej!

    Galeria


    Parafialny Klub Sportowy „WIATRAK” z Fordonu organizuje "Bydgoski Bieg Uliczny Pamięci Bohaterskich Ofiar II Wojny Światowej" ze Sterego Rynku do pomnika w Dolinie Śmierci. Jago kolejna edycja odbyła się 24.09.2006. W końcu wziąłem udział w zawodach. Dystans skromny bo 12,5 km, jeśli wierzyć organizatorm. Impreza udana, zero wpisowego, koszulka, niespodzianki, za 3 pierwsze miejsca dla pań i panów nagrody i medale oraz skromna ilość - ale zawsze, losowanych nagród, dowóz i odwóz. Podobało się. Jedyny mankament to bardzo skromna ilość uczestników. Do zobaczenia za rok!

  Galeria


    1. Półmaraton Bydgoski za nami. Impreza udana, z małymi mankamentami, ale na tyle edycji ile jeszcze przed nią - wszystko na pewno będzie poprawione. Do zobaczenia w czerwcu 2007!


Galeria


Jes, jes, jes! 3:59:42 życiówka! a właściwie w dupie z życiówką, bo chodzi w końcu o złamaną czwórkę w maratonie!!!

    XXIV Maraton Totuński. Powiem krótko, był to dla mnie bieg cudów! Gdybym jeszcze wrócił do domu losowanym samochodem, który widać niżej, byłoby to spełnienie całkowite. Co szczególnego było w tym biegu? Zacznijmy od rzeczy najistotniejszej - w końcu znalazłem spodenki moich marzeń, nie absorbowały mnie absolutnie i co najważniejsze nie otarły. To moja zmora odkąd biegam. Taka natura, pamiętam jak reklamowałem drogie, wypasione spodenki lekkoatletyczne adidasa w sklepie sportowym i reklamacje uznano.
    Kolejny mój przełom w biegach maratońskich to fakt, że w tym maratonie, 7. z kolei ani razu nie szedłem. Po prostu przebiegłem cały dystans i już! Nawet na punktach odżywczych truchtałem jak nienormalny, ale to, jak teraz widać, było niezbędne aby ZŁAMAĆ!
    No i ta złamana magiczna czwórka. Mój dotychczasowy rekord to 4:03:18 który zrobiłem jeszcze w październiku'04 a byłem wtedy naprawdę na fali. Trzy debiutanckie maratony w 28 dni!, w drugim powyższy rekord. I na koniec jeszcze jedna niespodzianka - grawerowanie medali na miejscu. Siedzi facio z elektrycznym długopisem i graweruje imię, nazwisko i czas. Gdyby wtedy miał mi wpisac cztery z przodu, chyba bym się pociął mamo! Byłem szczęśliwy!
    Ten wielkolud to prezydent Torunia.
    Na ostatnich dwóch fotach miss i mister imprezy - The Best in Show! (miss nie znam, mistera a jakże)


galeria


IX Bieg Samorządowy w Łubiance, 3. maja'06 - zaliczony. W tym sammym czasie odbywał się III Bieg Konstytucji w Bydgoszczy, jednak ja i kilku moich kolegów wybraliśmy się właśnie tu. Dalczego? Bo lubimy Wójta Łubianki, bo cieszymy się jak miejscowi się cieszą, bo lubimy dobrze zjeść i patrzeć jak częstowani są inni, bez żadnych talonów i kwitków, bo jest oznaczony każdy kilometr, bo dają tu piękne bite madale a nie kupione w sklepie, bo niechcą tu wpisowego (jacyś dziwni), bo docenia się tu dzieciaki, bo są prysznice z wrząca wodą, bo jest masa losowanych niebanalnych nagród, w tym dwa rowery. Bo w ogóle jest tu fajnie. Przy okazji, był to mój ostatni bieg pod szyldem "TKKF Kolejarz Bydgoszcz". Czas, który osiągnąłem to tylko 1 min i 27 sek. gorzej od życiówki. Jestem bardzo zadowolony!




III Leśny Maraton Wejherowski za nami. Piękna sceneria, asfalt wśród lasu, coś pięknego - polecam. Miała być życiówka, ale się zesrało. Dominik Drygalski - łowca maratonów (82), podprowadził mnie pod dwudziestypierwszy kilometr z zamiarem zrobienia przeze mnie życiówki, niestety nie udało się, bo się zesrało. Biegł też Romek Kwiatkowski, który miał zrobić życiówkę w półmaratonie, niestety, nie muszę dodawać co się zrobiło!!!, a jednak dodam - się zesrało!!!




12 marzec 2006. Ten bieg już za nami. Pdobno był to pierwszy półmaraton w Bydgoszczy od lat osiemdziesiątych, ale jednak zaistniał, a to z okazji 50. lecia BKS Bydgoszcz. Impreza choć zatytułowana ciekawie: 1 Bydgoski Festiwal Biegów i Kapel Ulicznych, pozostawiła pod względem oganizacyjnym wiele do życzenia. Ale nic to, za rok będzie lepiej. Najważniejsze, że pogoda dopisała, choć momentami wiało z jednego kierunk niemiłosiernie, a że biegliśmy 4 pętle - to raz wiało w pysk a raz w plecy, tak, że na jedno wyszło.
Jeżeli chodzi o frekwencję, to jak na pierwszą edycję - moim zdaniem REWELACYJNA! Blisko 300 osób! A na koszulkach można było odczytać min.: Kielce, Wrocław, Sopot, Łódź, Warszawa i oczywiście Toruń, Toruń, Toruń!
Z mojego czasu jako, że to pczątek sezonu ("złamana" "dwójka") jestem bardzo zadowolony.

* Za linią startu przy samochodzie obserwator biegu i całej imprezy z ramienia: AIMS, IAAF i PZLA
* To co biegacze lubią najbardzej, herbatkę znaczy!

"III Półmaratoń Świętych Mikołajów" za nami. Od lewej stoją: Mikołaj z Berlina, przedstawiciel ADIDASA na Europę lub przypadkowy przechodzień (do ustalenia), Leon Zawodowiec, chyba JA.


II Półmaraton Złoty w Złotorii koło Torunia - 01 października'05. Coś niebywałego, bo zbliżyłem się do życiówki, raptem o 1'30", co jest fenomenem w konekście kompletnego braku treningu i zważywszy, że mój rekord pchodzi z maja'04, gdzie byłem ostro roztrenowany. Andrzej BRAVO !!! Coś w tym musiało być, skoro Roman mocno owłosiny gentleman z łysą pałą (za mną po lewej w ciemnych okularach) zrobił życiówę o pnad 20'. Również Andrzej ze TKKF Skalny tego dokonał, choć z mniejszym osiągiem BRAVO !!!.
Byłem szczęśliwy, był to mój najwspanialszy półmaraton, nie zmagałem się z sobą jak zwykle, byłem usposobimy pozytywnie, nie chciałem, żeby mnie zabito, nie chodziło mi po głowie żeby zejść z trasy, ogólnie BRAVOOOOO !!! A to dzięki Dominowi i Andrzejowi, że pierwszą dychę raczyli pobiec ze mną w czasie 5'/km. Wyszło zdajsie 48' z sekundami na dychę, wtedy się rozstaliśmy. Zostałem sam, było pięknie, rozpamiętywałem Samotniość długodystansowca, Bronka Malinowskiego, Kusego oraz rewelacyjnych Etiopczyków, króla Gebrselassie i młodego Jedi Bekele.
24 wrzesień'05 - X Bieg Łoketka (półmaraton) z Płowiec do Siniarzewa. Od teg biegu będę pamiętał, że bitwa pod Płowcami odbyła się w 1331 roku.



07-08-2005 pojechaliśmy w czwórkę na "IV Bieg Mierzeją Kaszubską" z Białogóry do Dębek. Deszcz, wiatr i piasek był tym razem reżyserem imprezy. Był to chyba, mój jeden z najlepszych biegów, jeżeli chodzi o samopoczucie. Większa część trasy prowadziła nad morzem. A oto mój finisz, byłem o sekndę lepszy od zawodników z "KB Droga" z Warszawy.


    30 lipca'05 odbył się XXII Maraton Ziemi Puckiej . Podobnie jak ostatnio przed maratonem w Toruniu, pojechałem bez przygotwania. Trasa do połówki niezła, asfalt, chłodno, płasko. Perwszą dychę zrobiłem w 00:52, drugą w 01:02 czyli nieźle. To co się działo po półmetku było dokładnym przeciwieństwem tej sutuacji. Długi i stromy podbieg a potem kolejne do końca trasy i piekące słońce. Oto dwa cytaty z forum internetowego na temat Pucka: "... trasa jest płaska aż do 21 km gdzie zaczyna się piekło..." i "... w połowie masz wrażenie że niedługo w chmury wbiegniesz, ale to jest już sam urok tego maratonu ...".

    Przy okazji tego maratonu mój klub robi tam swoje mistrzostwa w maratonie. Moje trzecie miejsce to wiadomość bardzo dobra, ale jak powiem, że biegło tylko trzech mężczyzn i jedna kobieta - to już gorzej. Na dokładkę koleżanka Beata była lepsza ode mnie, więc w klasyfikacji ogólnej byłem nawet czwarty. Zapomnijmy więc o tym i cieszmy się z pucharu !


Parę fotek z cotygodniowego biegu rekreacyjnego w Bydgoszczy 24-07-2005


Był koniec czerwca, piątek po południu. Drrrrrry, drrrrrry ! Podniosłem słuchawkę. Jak zwykle nie przedstawiając się, Dominik pierdolnął z grubej rury – „Jutro jest Cross Maraton u Tadzia w Toruniu, pojedziesz ?” Co ja mogłem odpowiedzieć, tylko, że NIE ! Biegam mało, ostatnie maratony biegłem w zeszłym roku na jesień i tak też planowałem tegoroczne, a do tego ten cross. Biegałem po tej trasie śmieszne dystanse nie raz i wiedziałem czym to pachnie – kilka podbiegów w tym jeden kurewski, 32 kółka po ok. 1300 m, piach, do tego najwyższa w danym dniu temperatura w kraju. Więc co mogłem odpowiedzieć Dominikowi ? Oczywiście, że TAK ! Przebiegłem z czasem 5 godzin z minutami, czyli ponad godzinę gorzej od życiówki w Poznaniu po prawie prostym, ale tu na crosie to jest inne bieganie, więc wynik ten zaliczam do życiówki w crosach maratońskich i już.

Oto moje buty po i przed maratonem, zauważcie zmieniony kształt bucika - dla mnie też to jest element poznawczy:




Kolejny niezapomniany bieg odbył się w Gdyni 18 czerwca'05. Pojechaliśmy tam mocną ekipą kolejarską. Bieg był nietypowy bo nocny, start o 22:00. Zajechaliśmy oczywiście wcześniej i korzystając z okazji podziwialiśmy nasze żaglowce, Dary Pomorza i Młodzieży oraz okręty wojenne. Bieg wziął swoją nazwę od głównej ulicy w Gdyni a mianowicie "I Nocny Bieg Świętojański" na 10 km. Oto kilka migawek, momentami bylo naprawdę żółto:


II Bieg Konstytycji 3 Maja w Bydgoszczy, tym razem z dwoma Kenijczykami. Impreza więc rozwija się. Ja gdzieś w tym tłumie. Przybiegłem 22 min. i 23 sek. za afrykanami. Dystans liczył 10 km, wygrał Richard Rotich z czasem 29:50.


01 maj, Półmaraton Chełmżyński za nami. Niestety nie "złamałem" dwóch godzin, ale to dopiero przedbiegi, chociaż dystans godny uwagi. Poniżej foty.


17 kwiecień (niedziela), kolejny bieg do II Grand Prix Bydgoszczy o Puchar HSW Łuczniczka za nami. Oto fota z zakończenia biegu i losowania upominków. Przed nami ostatni bieg do II Grand Prix'95, który odbędzie się 03 maja, start z ulicy Mostowej. Ja pod dużą niebieską literą "B".


Wielkanocne bieganie z Gazetą za nami. To po biegu sylwestrowym, kolejna impreza organizowana przez Gazetę w Myślęcinku. Jest to raczej towarzyskie spotkanie i trucht na świeżym powietrzu, niż choćby namiastka wyczynu. Więc wsród Vipów odbywa się to bieganie, potem jest relacja w prasie i TV, a jakże, fotki w necie i jest fajnie. Niestety są i wpadki, jak choćby fotoreportaż Gazety w necie z fatalnymi jak widać niżej zdjęciami. Ten facet w białoczarnym stroju to ja !


III Zimowy Bieg Trzech Jezior w Trzemesznie za nami. To świetna impreza w zimowej scenerii. Dobrze zorganizowana i przeprowadzona, bo choć na mecie zabrakło już dla mnie kiełbasek (po co byłem trzysetny ?) to piękny medal wynagrodził tę dolegliwość. Na starcie stanęło 410 uczestników w tym tacy jajcarze jak widać poniżej:


II Grand Prix Bydgoszczy o Puchar HSW Łuczniczka ruszyło. Co prawda to tylko 5 km, ale co miesiąc do maja i z udziałem, jak na Bydgoszcz dużej liczby uczestników. 16.01 odbył się pierwszy bieg. Najpierw dorośli 5 km, potem gimnazjaliści i młodsi na 2.5 km, wśród których pobiegł mój młodszy syn Michał (ze mną jako aniołem stóżem za plecami) . Stoczył porywający pojedynek na finiszu z innym chłopcem, którego też "wieźli" przez cały dystans jacyś aniołowie.

Powyżej po biegu, w kawiarence "Łuczniczki" przed losowaniem upominków. Temu Panu po lewej spienił się trochę płyn izotoniczny, tylko po co w kuflu?


Ostatnio było mało biegów. 2 stycznia odbył się bieg Sylwestrowy pod patronatem Gazety Wyborczej. Natomiast 31 grudnia biegliśmy w Fordonie w VI Biegu Sylwestrowym im. Eugeniusza Połtyna. Stoczyłem tam piękną walkę z Januszem Krywałdem, dotychczas przeze mnie niedoścignionym. Miałem nadzieję, że może tym razem Mu dowalę. Niestety, chociaż walka zaczęła się już 400 metrów przed metą i ja atakowałem, dosłownie na ostatnich metrach przegrałem tą czystą rywalizację sportową. Wierzcie mi to jest piękne. I te wzajemne podziękowanie za metą, to jest coś dzięki czemu min. się biega !


05.12.2004. Po 2. Półmaratonie Świętych Mikołajów w Toruniu. Na zdjęciu prawym sam kwiat biegów długodystansowych ! Z drugiego planu po prawej stronie, przygląda się tej farsie prawdziwy Tuz biegania, Sam On - DOMINIK ! na dziś 56 maratonów !


Po VIII już edycji Biegu Niepodległości w Łubiance, zawsze 11 listopada. Bedę wierny temu biegowi do póki sił wystarczy. W tym roku Pan Wójt, główny organizator i dusza biegu wydał piękny medal, na którym widnieje bardzo budujący cytat z pewnej popularnej publikacji, mianowicie: "Ci co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia"

Powyżej od lewej: Wyczynowiec wioślarz, który powróciłale do biegania, Debiutant, Zaawansowany, Piłkarz który zaczął biegać tyle, że bez piłki, Weteran biegów, a na siedząco kolega Stefaniak (inwalida biegający o dwóch kulach, sic !), który w biegu zilustrowanym powyżej był ostatni, a przed nim tylko my (trójka od lewej); ale to już historia na oddzielną opowieść !

Strona główna